Jak zbudować wspólnie z dzieckiem pierwszy plan systematycznego oszczędzania i osiągnąć sukcesJak zbudować wspólnie z dzieckiem pierwszy plan systematycznego oszczędzania i osiągnąć sukcesArtykuł
Maciej Samcik

Jak zbudować wspólnie z dzieckiem pierwszy plan systematycznego oszczędzania i osiągnąć sukces

Data publikacji 02.09.2024
Przybliżony czas potrzebny na przeczytanie 7 min

Pierwsze wrażenie robi się tylko raz. Dlatego pierwszy plan oszczędzania – do którego przekonamy swoje dziecko, by nauczyć je gromadzenia pieniędzy, bezpieczeństwa finansowego i odraczania przyjemności dla osiągnięcia jeszcze większej przyjemności – po prostu musi się udać. 

Jeśli osiągniesz sukces, dasz dziecku jedno z najskuteczniejszych narzędzi pozwalających jemu osiągnąć sukces finansowy w przyszłości. Jeśli nie pójdzie zbyt dobrze, znajdziecie się wspólnie na nieco bardziej krętej ścieżce, chociaż przecież na naukę nigdy nie jest za późno. 

Dlaczego oszczędzanie jest ważne już w życiu dziecka?

Dlaczego umiejętność oszczędzania jest tak istotna w życiu? Z dwóch powodów. Pierwszy to bezpieczeństwo finansowe. Pieniądze na koncie oszczędnościowym pozwalają uporać się z kłopotami, które prędzej czy później na każdego spadają. Jeśli umiesz z nich wyjść – to jesteś bezpieczny/bezpieczna. Jeśli nie, to wpadasz w długi, czasem na całe życie. Dobrze jest być w tej pierwszej grupie.
Drugi powód to wolność. Jeśli umiem oszczędzać, to umiem też powstrzymać się od impulsowych zakupów, wydawania pieniędzy w sposób niekontrolowany. Nie jestem niewolnikiem marketingowców. Wiesz, kiedy poczułem największą dumę z mojego dziecka (i trochę też z siebie)? Kiedy któregoś dnia w sklepie dziecko samo – bez mojej ingerencji – doszło do wniosku, że nie kupi sobie kosmetyku za 200 zł, bo on nie jest tyle wart. Dziecko było bombardowane reklamami tego kosmetyku, był nimi zalany cały internet, a dziecko potrafiło sobie odmówić. 
Umiejętność oceny, że coś „nie jest tyle warte”, to kluczowa rzecz w dzisiejszym świecie. Dzieci jej nie mają, bo skąd mają ją mieć? Albo nauczą się tego na własnych błędach jeszcze pod opieką rodziców, albo dopiero w wieku 30-40 lat, kiedy ta nauka będzie kosztowała błędne decyzje o wartości dziesiątek i setek tysięcy złotych.
Żeby wiedzieć, że coś „nie jest tyle warte”, trzeba mieć punkt odniesienia. Tym punktem jest oszczędzanie. Dzięki oszczędzaniu wiem, że coś „nie jest tyle warte”, bo jeśli zaoszczędzę, pomnożę te pieniądze, to będę mógł/mogła kupić sobie coś znacznie cenniejszego. A być może w ogóle nie będzie to rzecz materialna. Może za te pieniądze kupię sobie bezpieczeństwo finansowe, wolność, możliwość pracy tak, jak lubię?

Kiedy oszczędzanie jest łatwiejsze?

Taki jest cel, ale żeby go zrealizować, musi się udać najpierw pierwsza, mała (ale nie tak łatwa) rzecz – pierwszy plan oszczędzania wspólnie z dzieckiem. Jeśli on się uda – drzwi do wolności finansowej będą otwarte albo przynajmniej bardzo mocno uchylone. A przecież każdy chce, żeby jego dzieci osiągnęły wolność finansową (często właśnie z tego powodu rezygnujemy z wielu własnych celów, inwestując czas i pieniądze w ich edukację).
Co zrobić, żeby się udało? Musi kliknąć kilka rzeczy.
– Wytypuj wspólnie z dzieckiem osiągalny cel: na większość ludzi nic tak dobrze nie działa jak sukces. Pierwszy plan oszczędzania trzeba więc ułożyć tak, żeby był osiągalny. Nie powinien być ani za trudny, ani za łatwy. Jego realizacja musi być na tyle nieodległa, żeby była „w zasięgu”, ale nie „w zasięgu ręki”, bo wtedy nie nauczymy dziecka mechanizmów oszczędzania, procentu składanego, odroczonej korzyści. Pierwszy plan oszczędzania powinien przyjąć cel, który jest do zrealizowania w czasie od trzech do sześciu miesięcy. To okres wyobrażalny, ale nie krótki. Cel oszczędzania musi być dopasowany do tego okresu i wpływów do dziecięcej kasy.
– Zapewnij dziecku możliwość budżetowania wpływów i wydatków. Oszczędzanie najlepiej wychodzi wtedy, gdy można mieć plan i go realizować. Żeby dziecko mogło planować dochody i wydatki, warto mu zapewnić możliwość osiągania systematycznych wpływów. Nie policzysz, na jakie wakacje cię stać, jeśli nie wiesz, ile zarobisz. Dziecko też nie zrobi planu oszczędzania, jeśli nie ma kieszonkowego albo innego rodzaju systematycznych wpływów.
– Zaplanuj mechanizmy motywacyjne. Sukces rzadko wykuwa się sam. Trzeba się po drodze motywować. Jeśli zapisujesz się na siłownię, to poza codzienną udręką dajesz sobie małe przyjemności po osiągnięciu pierwszych celów (np. po zrzuceniu dwóch kilogramów idziesz na wysokokaloryczny obiad). Dziecko też musi wiedzieć, że jeśli pokona jakiś check-point, czeka je nagroda. Premia finansowa, prezent, cokolwiek, co działa (a na każdego działają trochę inne rzeczy).
– Przygotuj „propagandę”. Warto pochwalić się rodzinie, dziadkom, że wspólnie z dzieckiem oszczędzacie na jakiś cel. Im więcej osób ważnych dla dziecka wie o tym, że podjęło tak ważne zadanie, tym większa będzie motywacja, żeby „dowieźć temat”. 
– Zacznij od siebie. Bez przykładu z góry to się nie uda. Jeśli dziecko ma realizować oszczędzanie, to rodzic musi pokazać na własnym przykładzie, że to nie jest mission impossible. Powiedz dziecku o tym, że masz analogiczny plan (i miej go!), że oszczędzasz po 300 zł miesięcznie na przyszłoroczne wakacje albo na nowy telewizor. Jedźcie na tym samym wózku!

Jak zaplanować oszczędzanie?

– Wytycz wspólnie z dzieckiem ścieżki dojścia do celu. Wiadomo, że cel to klucz. Musi być dobrze skalibrowany i ustalony raczej przez dziecko niż przez opiekuna. Dziecko musi się z nim w 100% identyfikować. Jeśli macie już cel, to trzeba ustalić, w jakim okresie ma być zrealizowany i jakie pieniądze są do tego potrzebne. I czy w przewidywalnym czasie da się wykonać zadanie. Nie ma nic gorszego niż wyznaczenie zadania, którego nie da się zrealizować. Niech to będzie: w trzy miesiące oszczędzamy na rower o wartości 1200 zł. Ten, konkretny rower. Potrzebujemy 400 zł miesięcznie, czyli 100 zł tygodniowo. Czy to realne, biorąc pod uwagę, że nie całe kieszonkowe będzie szło na oszczędzanie?
– Wybierzcie odpowiedni sposób gromadzenia oszczędności. Gotówką do skarbonki – wtedy trzeba kupić skarbonkę, najlepiej przezroczystą, w której widać, jak pieniądz „rośnie” – czy przelewem lub Blikiem na konto. Jeśli to drugie, czas założyć dziecku juniorskie konto bankowe, koniecznie z kartą płatniczą. 
– Określcie modelowy podział pieniędzy na bieżące wydatki i oszczędzanie. Oczywiście decydować powinno dziecko, ale rodzic musi z kalkulatorem pomagać w określeniu, jak dana decyzja wpłynie na „realizowalność” planu oszczędzania. Jeśli z każdych 100 zł kieszonkowego dziecko chce przeznaczyć 90 zł na konsumpcję, a 10 zł na oszczędności, to trudno będzie o realizację planu. Oczywiście takiej decyzji nie można podważać a priori, ale można próbować na nią wpłynąć – albo przekonywać do zmiany celu (na nieco mniej ambitny), albo zaproponować silniejsze motywatory. Powiedzieć: „Jeśli zmienisz proporcje między wydatkami bieżącymi a oszczędzaniem, to...”. To co? O tym za chwilę.

Jak przyspieszyć oszczędzanie?

– „Domowy bank”. Oszczędzanie jest bolesne, dlatego trzeba je nagradzać. Jeśli dziecko z otrzymanych 50 zł tygodniówki zaoszczędzi 20 zł, to będzie to wielki sukces. Odmówi sobie wiele przyjemności i trzeba je za to nagrodzić. Moja propozycja jest taka: te pozostałe 30 zł dziecko może ulokować w „domowym banku”, czyli zablokować na koncie albo w skarbonce, i te pieniądze zostaną za kolejny tydzień podwojone. Czyli przy następnej wypłacie kieszonkowego dziecko dostanie standardowe 50 zł i dodatkowe 30 zł bonusu. Motywacja ma być taka: zbierzesz lub zaoszczędzisz z kieszonkowego określoną kwotę, to dostaniesz premię. To może być 50%, podwojenie tego, co dziecko zaoszczędziło, albo jakaś stała kwota. Oszczędzanie ma się opłacać.
– Zdefiniuj możliwość osiągania dodatkowych dochodów. Jestem przeciwny płaceniu za naukę, ale sprytnie wytyczmy dziecku rzeczy, za które może „zarobić”. Niech to będzie coś naprawdę ponadstandardowego (skoszenie ogródka, posprzątanie całego mieszkania, zrobienie karty pływackiej). Jeśli ma już chęć do gromadzenia pieniędzy, powinniśmy mu to ułatwić, oczywiście w rozsądnej dawce. 
– Określcie ewentualnie nagrody pośrednie. „Domowy bank” to jedno, ale po zgromadzeniu połowy pieniędzy potrzebnych do realizacji celu można się umówić z dzieckiem na premię finansową albo „w naturze”: wyjście do kina, wspólny wyjazd itp. Podobnie można zdefiniować nagrodę w przypadku, gdy dziecku uda się osiągnąć cel przedterminowo.
– Aplikacja mobilna jako rodzaj „przypominacza”. W przypadku oszczędzania bezgotówkowego warto, żeby dziecko używało nie tylko konta w ramach bankowości elektronicznej, ale też aplikacji mobilnej. Jest wtedy szansa, że będzie sprawdzało, jak wiele czasu zostało jeszcze do realizacji celu. Niektóre banki pomagają i wysyłają do dzieci powiadomienia push z informacjami o statusie oszczędzania, o ile taki cel zdefiniujemy w aplikacji.

Jak mierzyć się z błędami w oszczędzaniu?

– Nie wymuszajmy zmian „siłowo”, tylko motywujmy (finansowo). Wszyscy popełniamy błędy, dziecko też. Musimy na to pozwolić, bo najskuteczniejsza nauka to ta na własnych błędach (im tańszych, tym lepiej). Do jednego tylko nie powinniśmy dopuścić: żeby plan oszczędzania się nie udał. Na końcu musi być sukces. Dlatego widząc błędy dziecka, zmieniajmy motywatory, zwiększajmy nagrody, modyfikujmy check-pointy. Dziecko powinno dojść do przekonania, że oszczędzanie się opłaca. Próg tego przekonania (po drugiej stronie jest przyjemność z konsumpcji) u każdego jest inny. Trzeba go wyczuć i pokonać. 
– W przypadku fiaska omawiamy przyczyny i budujemy nowy plan. Sukces musi być, ale może się zdarzyć, że go nie będzie. Może to my popełniliśmy jakiś błąd, może dziecko. Zła wiadomość jest taka, że nie „dowieźliśmy” pierwszego dobrego wrażenia z procesu oszczędzania, a dobra – że to nie koniec świata. Życie trwa, na edukację finansową dziecka mamy całe lata, zebraliśmy doświadczenia i jedziemy dalej. Przed kolejnym podejściem dobrze zdiagnozować, co poszło nie tak, żeby nie popełnić drugi raz tych samych błędów. Zły cel? Nieodpowiednia motywacja? Niewłaściwy format oszczędzania?
– Jeśli pierwszy plan oszczędzania się udał, to... czas na następny. Sukces w pierwszym kroku to dopiero początek. Teraz będzie łatwiej, bo dziecko już wie, że oszczędzanie może się opłacić. Powinniśmy wyznaczyć trochę bardziej ambitny cel, być może zwiększyć jego finansowanie, żeby utrwalić dobry nawyk i wzmocnić motywację. Przy większym, droższym, bardziej długoterminowym celu dziecko jeszcze wyraźniej poczuje moc oszczędzania. 

Powodzenia!